06 MTG 4_22 MY, DRUŻYNA Z PUNKTU ŁEZ
MY, DRUŻYNA Z PUNKTU ŁEZ
JOANNA KAPA
Tu łzy smutku mieszają się z łzami radości. Smutku, kiedy 4-latek mówi, że nie potrzebuje plecaka, bo ma, a mama prostuje, że w domu w Ukrainie. Radości, kiedy dziecko odmawia przyjęcia drugiej pary bielizny, żeby wystarczyło dla innych. To my – drużyna z Punktu Obsługi Uchodźców na tarnogórskim Rynku. Zajmujemy się wszystkim, wszystkimi i każdym z osobna, w zależności od potrzeb. Beata wspiera osoby autystyczne, pomaga w tłumaczeniach u lekarzy. Valentyna rozdaje dzieciom szczoteczki do fluoryzacji. Alina tłumaczy. Kasia pomaga psom, organizuje zbiórki karmy. Ja wzięłam pod opiekę osoby onkologiczne i z celiakią. Alex zdobywa specjalistyczne mleko dla niemowląt. Jarek jest od zadań specjalnych, zresztą tak jak Adam. Agnieszka, Bożena, Dominik z MOPS-u dla odmiany są od wszystkiego. Ale każde z nas robi coś więcej, bo czujemy, że tak trzeba. Były też w Punkcie wolontariuszki: Avgusta od tłumaczeń, Marta z Niemiec, zwana Królową Magazynu z Darami, i Maja z Bytomia, która potrafiła ogarnąć wszystko, szczególnie bankowość. Marcie skończył się urlop, Mai praktyki w Urzędzie Miasta i wróciła do szkoły. Byli Andrzej-przedsiębiorca, Ilja… I wieeeelu innych pomocników. Ale nie tylko my z Punktu pomagamy. Pani Halinka co kilka dni przywozi to, czego akurat potrzeba. Pan Andrzej przywiózł komputer. Pan Kamil z córeczkami uszykowali plecak z wyprawką dla 13-letniej Saszy. Zadowolona chodzi z nim do szkoły – wiem, bo ją widuję. Pani Ania skompletowała dla 10-letniej Marty plecak w jej ulubionym fioletowym kolorze. Okrzykom radości nie było końca. Takich akcji „dziecko marzy o…” było więcej. I – dzięki mieszkańcom – każde marzenie spełnia się błyskawicznie. Moje córeczki Laura i Nadia (7 i 10 lat) za pieniądze ze swojej skarbonki kupiły 40 zeszytów, bo usłyszały, że brakuje. Takich dzieci jak moje jest wiele – dokładają się, na ile mogą. Przychodzi do nas wielu mieszkańców, którzy pytają, czego nam dziś brakuje, bo potrzeby codziennie są inne. I po chwili przychodzą dokładnie z tym, czego potrzebujemy: wodą, zeszytami, mlekiem, kaszką, kredkami… Z pieniędzy ze zbiórki w Holandii dostaliśmy ostatnio 150 kg jabłek, zeszyty, farby, długopisy, ołówki. Apteka na Rynku wyposażyła nas w gumki, szczotki do włosów, przybory do paznokci i inne cuda. Księgarnia Bookszpan zrobiła u siebie zbiórkę i przekazała nam artykuły papiernicze, kredki i kolorowanki. Wiemy: ludzie są różni, ale my z Punktu spotykamy tylko tych dobrych. I dobrze :)